muzyka elektroniczna, el-muzykamoog

Transkei - Widoki ze szczytu

Transkei

Widoki ze szczytu

rok wydania: 2007

Andrzej Wolniewicz (ur. 1984) z Poznania, obecnie student  ostatniego roku automatyki i robotyki na Politechnice Poznańskiej, w latach 1996 - 2007 uczeń Wielkopolskiego Towarzystwa Muzycznego skończył zarówno podstawowy i średni kurs, w klasie fortepianu. Jak wspomina: „mój brat, Paweł Wolniewicz, też zaczynał eksperymentować z grą na instrumencie klawiszowym, ale w bardzo wczesnym stadium utknął, i już dalej nie ruszył. Nadal jednak interesuje się muzyką, pisał artykuły do różnych gazet muzycznych oraz prowadzi serwis internetowy „Linux - muzyka". Przeprowadził również swoje własne próby kompozytorskie, jednakże ze względu na brak jakiegokolwiek wykształcenia porzucił kompozycje". Zaś o swej drodze ku tworzeniu muzyki: „jest ona raczej dosyć nietypowa - choćby biorąc pod uwagę fakt, że dwa zasadnicze nurty w mojej muzyce to progres - rock i techno. Zaś el-muzyka to wypadkowa, lub próba pogodzenia tych dwóch tendencji. Pierwsze kroki kompozytorskie nie miały nic wspólnego z el-muzyką. Był to przede wszystkim rock, oscylujący między pop i art - rock. Interesowało mnie także techno i dance ale takie specyficzne, takie które często było stosowane w połowie lat 90. El-muzyka u mnie zwróciła na siebie uwagę dopiero przy słuchaniu Vangelisa, a konkretniej albumu „1492", oraz dwóch albumów przeróbkowych (autorstwa Soundlikes i Masters of Sound). Ponieważ rock wymagał większej dokładności przy pisaniu, a techno na dłuższą metę było monotonne, jako nowy kierunek kompozycji została obrana właśnie el-muzyka. Warto też dodać, że poza Vangelisem (i w zasadzie jego dwoma albumami) nie słuchałem żadnego el-wykonawcy. Zatem w większości utworów na nikim takim się nie wzoruje". Stąd muzycznych wzorców szuka a to w Skaldach a to w techno dj-ach, zespole Scooter, Mark'u Oh. Co do muzyki elektronicznej podkreśla, że jedyną postacią na wyłączność jako guru jest Vangelis. Oprócz tego w nagraniach stara się przemycać formy zaczerpnięte z muzyki klasycznej i czasami nawiązania do muzyki kościelnej. Co do inspiracji określa je tak: „pomimo dosyć precyzyjnego określenia swojego materiału do słuchania, inspiracją może się stać nawet jeden takt zupełnie przypadkowo usłyszanej muzyki (gatunek nieistotny). Usłyszany temat w wyobraźni ulega takim przekształceniom, że ostatecznie kompozycja nie ma nic wspólnego z inspirowanym nagraniem, np. „Światła błądzące" były inspirowane „X-files Theme". Ale są też nagrania, które się narodziły z samej improwizacji. Najlepszym przykładem jest „Widok ze szczytu", Like Sweet Dream". Andrzej tworzy kiedy  przychodzi natchnienie i są też takie okresy, kiedy nagrania powstają tydzień po tygodniu, a są i takie, gdzie dopada go totalny brak ochoty, pomysłów i sił. Jako Transkei nigdy nie koncertował ale jeżeli jednak wziąć pod uwagę koncerty organizowane przez Wielkopolskie Towarzystwo Muzyczne to wychodzi około 40 występów a jeżeli uwzględnić jeszcze wszystkie "wypożyczenia", występy gościnne, oraz pracę organisty, to wychodzi około 500 wystąpień publicznych. Pytany dlaczego tworzy Andrzej odpowiada: "tworzę wyłącznie dla własnej przyjemności. Dlatego mogę wysłuchiwać zdań i komentarzy innych ale mało prawdopodobne że będę na nie zwracał uwagę przy dalszej twórczości. I ta dosyć szeroka wolność przy tworzeniu daje siły na pisanie, na szukanie nowych pomysłów, na odnalezienie czasu na to wszystko".

 

Widoki ze szczytu. Delikatne początki przypominające mocno brzmienia wibrafonu wymienne z fortepianem określają na wstępie rodzaj i charakter tej muzyki. Bardzo subtelne, prawie zwiewne dźwięki układają się w spokojne frazy o nostalgicznym zabarwieniu. Transkei tworzy minimalistyczno romantyczną odmianę muzyki elektronicznej. Tak zapewne graliby właśnie twórcy z tamtego okresu gdyby mieli dostęp do współczesnego instrumentarium. 

Iron Road. Zdynamizowany, kontrastujący z reszt a utworów kawałek, gdzie mamy żywsze tempo uskutecznione głównie przez nie narzucający się  automat perkusyjny. Momentami prędkość wytraca na rzecz oddania spokojniejszego obrazka, ale po chwili wracamy na pierwotny tor. Z tym, że nie ma tu chropowatości, ostrości szybkich utworów, faktura jest wciąż delikatna, dźwięki miękkie i ciepłe.

Coldness. Kolejna przejmująca, chwytająca za serce melodia. Barwy które Andrzej wykorzystuje mają wiele wspólnego z New Age ale stosuje je na modłę ilustracyjnej muzyki  instrumentalnej a nie „wysładzania" melodii. Zastosował tu efekt powtarzania muzycznej frazy z dołączaniem brzmień kolejnych instrumentów niczym w Bolero. Nie ma tu ostrych, chropowatych dźwięków tylko wygładzone, miłe dla ucha struktury.

Nuclear Power. Mimo szybkiego, energetyzującego tempa wszystko zbudowane ponownie z kruchych, wysokich dźwięków. Odmianą jest dodanie bitu breakbeatowego ale mam cały czas wrażenie że słucham dynamicznej...kolędy!

Like Sweet Dream. I to kolędowe wrażenie pozostaje. Delikatność barw jednoznacznie kojarzy się z charakterystyką dźwiękową właśnie bożonarodzeniowych pieśni. Jest tu też sporo z muzyki tworzonej do bajek a sposób obrazowania i tworzenia melodii kojarzy mi się nie tylko z Hertlem ale i z Kitaro.

Affection, Emotions. Relaksacyjny wymiar tego kawałka znakomicie podkreśla barwa saksofonu tenorowego. A potem przyspieszamy i mam wrażenie że ląduje w latach 70 tych i nurcie tzw. muzyki środka z delikatną domieszką ówczesnego popu i zabawnie zakończonego dworską melodią.

Czwarty Wymiar. Omiata nas fala dźwiękowa, pojawiają się nieskoordynowane akordy i wchodzimy w świat bliski ambientowi. Ciekawe, nastrojowe, wytłumione barwy tworzą arcyciekawą atmosferę. To chyba najbardziej klasyczny el w tym zestawieniu.

Sociability. Rozładowująca napięcie po poprzednim utworze przesympatyczna, ciepła, miła dla ucha  rumba.

Opuszczone. Artysta mówi; "jeżeli chodzi o "Opuszczone" to inspiracją była muzyka słyszalna przez pierwsze kilka sekund filmu La Zizane ("Panowie dbajcie o żony", komedia, Francja, 1978). Kiedy utwór był w fazie tworzenia otrzymał tytuł nawiązujący do strony internetowej www.opuszczone.com. Klimat utworu miał nawiązywać do miejsc opuszczonych. Był to chyba jeden przypadek nadania nazwy przed całkowitym nagraniem. Albowiem nazwy utworów są nadawane dopiero po nagraniu (w wielu przypadkach wymyślenie nazwy stanowi niemały problem)". Te słowa wyjaśnienia z prostej przyczyny. Uważam, że to najwybitniejszy utwór tej płyty. Świetna, zapadająca w pamięć aranżacja i niezwykle klimatyczna aura są wielką siłą tej kompozycji. 

Światła błądzące. Kolejny świetny utwór. Znakomite wykorzystanie podkładu z lekko trącanych szczotkami talerzy, brzmienie oboju, ciepłe barwy i wstawki wibrafonu i altówki. Nieodzownie kojarzy mi się to znów z poczciwymi latami siedemdziesiątymi.

Resolution, Discovery. Nie wiedzieć czemu artysta stworzył z tego utworu suitę zamiast kilkuminutowej kompozycji. Zarzut wynika z prawie niezmienności tego co słyszymy rozwleczonej na 13 minut. Ponownie minimalistyczne podejście - bazowanie na pojedynczych barwach układających się w interesującą strukturę pięknego gobelinu dźwięków.

Drugi widok ze szczytu. Oszczędne w wyrazie, nostalgiczne zakończenie tego krążka swoistą klamrą spinające całość wydawnictwa.
No i czas odkryć jaka była inspiracja aby ta płyta powstała. Owym katalizatorem do zrealizowania tych nagrań na płycie CD była...moja osoba. Natknąłem się na dokonania Andrzeja w strefie mp3 i poruszony innością tej muzyki różniącej się od sztampowych powieleń tematu typowego el, bombardowałem Wolniewicza mailami z prośbą o stworzenie kompilacji z wybranych utworów. Trwało to 2 miesiące zanim Andrzej dał się przekonać. I tu wyraźnie należy wyartykułować, że całość to manipulacja gdyż to ja wiedziony swoimi upodobaniami wybrałem wszystkie kompozycje układając nawet ich tracklistę. Obawiając się, że może dojść do sytuacji że płyta siłą rzeczy uzyska notę 10/10 starałem się poprzeplatać najbardziej doskonałe kawałki z utworami mającymi u mnie niższe notowania. Zagmatwane ale skuteczne. Z tego co widzę, Transkei podchwycił mój pomysł i „Widoki ze szczytu" są namaszczone jako debiutanckie wydawnictwo, czyli nie są jedynie wybrykiem natury w ilości sztuk jeden.  Autor określa ten krążek tak; „album jest podsumowaniem dotychczasowej twórczości. Zawarte na nim utwory to szeroki wachlarz el-muzyki: od wolnych po szybkie, od tych z prostą fakturą po rozbudowane, od typowej el-muzyki po utwory oscylujące wokół techno i rock". Słowem pomogłem w doborze nagrań... Bardzo ciekawa pozycja godna najwybredniejszych i co dla mnie najbardziej radosne, młodego wiekiem twórcy czyli mającego to co muzycznie najlepsze do powiedzenia, miejmy nadzieję, jeszcze przed sobą. ( 9/10 )   

1. Widoki ze szczytu - 4.25
2. Iron Road   - 3.41
3. Coldness - 4.33
4. Nuclear Power - 3.07
5. Like Sweet Dream - 3.44
6. Affection, Emotions - 5.09
7. Czwarty Wymiar - 3.27
8. Sociability - 4.49
9. Opuszczone - 2.46
10. Światła błądzące - 3.18
11. Resolution, Discovery - 13.15
12. Drugi widok ze szczytu - 3.00

Nagrano na Yamaha PSR-630, Stage Piano P-120, oprogramowanie muzyczne.




spawngamer

« powrót